poniedziałek, 29 września 2008

Michał Listkiewicz dla Pilnujemy Euro 2012

Inauguracja projektu Euro Monitora.


Dzisiaj ruszył Euro Monitor. Na konferencji rozpoczynającej projekt byli Anna Kuczyńska i Aleksander Z. Zioło.

Dzisiaj także ruszyła budowa Stadionu Narodowego w Warszawie. Obok na zdjęciu Anna Kuczyńska na budowie stadionu, a już wkrótce krótki wywiad z prezesem PZPN - Michałem Listkiewiczem.

“Deliberacji o marginalizacji część druga(II z III), czyli spotkanie na Chłodnej 25”

Zaproszeni uczestnicy nie tylko chętnie dzielili się z resztą grupy swoimi obawami i nadziejami, ale także wspólnie wypracowali zgodne stanowisko, które zostanie przedstawione stołecznym włodarzom w postaci swoistego memorandum. Co się w nim znajdzie?

Zawarto w nim, przede wszystkim, sprecyzowane postulaty dotyczące oczekiwań Warszawiaków względem Euro 2012. Trzeba przy tym dodać, że stolicę pojmujemy tu znacznie szerzej niż wyznaczałyby to li tylko granice administracyjne, jednoznacznie definiujące jej zasięg. Interesowała nas cała Aglomeracja Warszawska, czyli stolica wraz z przyległymi do niej gminami. I właśnie dlatego, jednym z wielce oczekiwanych uczestników debaty była Sołtys gminy Zalesie Górne - Pani Ewa Stroińska. Zabierając głos, wyraziła, między innymi, swą nadzieję na możliwość rewitalizacji leżącej na terenie jej gminy perły Mazowsza - ośrodka “Wisła”, dysponującego ogromną bazą rekreacyjną (m.in. stawem z łódkami, parkiem wypoczynku itp). Pani Sołtys uważa bowiem, że miejsce to może stać się kołem napędowym naszej turystyki opartej na eksponowaniu jakże malowniczych terenów w rozlewiskach Wisły. Ale nie tylko Zalesiu Górnemu zależy na zazielenieniu aglomeracji warszawskiej. Również i pozostali mieszkańcy stolicy z chęcią przywróciliby do życia rozmaite “tereny tlenotwórcze”, których tak niewiele jest przecież w centrum miasta. Mowa tu chociażby o tzw. Lasku Bielańskim, który ostatnimi czasy stracił wiele na swej atrakcyjności. “Odzyskaniu” parków i skwerków dla spacerowiczów towarzyszyć mogłyby rozmaite inwestycje, takie jak budowa kawiarenek czy restauracji. Ale tym, na co zwracali uwagę wszyscy uczestnicy debaty, była przede wszystkim długofalowość postulowanych przedsięwzięć. Nie mówimy tu bowiem o prowizorycznych ogródkach dla kibiców organizowanych wokół stadionów na czas rozgrywek, lecz o lokalach “z prawdziwego zdarzenia”, które będą funkcjonowały przez długie lata jeszcze po zakończeniu Mistrzostw. Snucie tak dalekosiężnych planów świadczą o dużej odpowiedzialności obywateli, przyzwyczajonych raczej przez poprzedni ustrój do rozwiązań tymczasowych, aktualnych “tu i teraz”. To być może dlatego tak bardzo pragniemy teraz stabilizacji i unormowania sytuacji?

Kolejnym ważnym głosem pojawiającym się w dyskusji była chęć zrównoważenia dostępu do obiektów rekreacyjnych dla mieszkańców wszystkich dzielnic Warszawy. Oczywiście najgorliwszymi zwolennikami tej koncepcji byli obecni wśród zgromadzonych aktywni amatorzy sportu i to oni najwytrwalej walczyli o włączenie tego punktu do powstającego memorandum. Jednak pozostali dyskutanci bez wahania zgodzili się, że baza sportowa jest w naszym mieście zdecydowanie niedostatecznie rozbudowana, a nawet jeśli już mamy takie obiekty - ich ograniczona dostępność zniechęca lub wręcz uniemożliwia zainteresowanym korzystanie z nich. Euro 2012 jako wielka feta sportu mogłoby przyczynić się również do popularyzacji zachowań fair play na stadionach, zarówno wśród zawodników, jak i kibiców. I tu właśnie pojawił się kolejny postulat: korzystając w wielkich przedsięwzięć inwestycyjno - prawnych, towarzyszących przygotowaniom do Mistrzostw, można by przyjrzeć się bliżej polskiemu prawu - jego niedociągnięciom i absurdalnym ustawom. Należałoby znacznie zwiększyć szacunek dla przepisów poprzez wycofanie niestosowalnych , nierealnych artykułów, narażających nasz Wymiar Sprawiedliwości na śmieszność. Prawo ma przecież wyznaczać granice zachowań, nie zaś - wzbudzać oburzenie, czy złośliwe komentarze. Idąc dalej po linii modernizacji instytucji państwowych, trzeba by zastanowić się również i nad zmianą funkcjonowania stołecznych urzędów. Od zawsze mawiało się, że urzędnik jest wrogiem interesanta. Ta odwieczna prawda jest niestety nadal aktualna, wnosząc po zgorzkniałych nastrojach, panujących wśród uczestników debaty toczącej się przy ul. Chłodnej 25. Stąd kolejny postulat - musimy dążyć do otwarcia placówek państwowych na potrzeby obywateli. I nie chodzi tu tylko o zwiększenie ich dostępności poprzez np. wydłużenie godzin pracy, ale przede wszystkim - o zmianę mentalności osób w nich zatrudnionych, skłonienie do współdziałania z innymi ośrodkami na niższych (i wyższych) szczeblach. Bo tylko tworząc sieci współpracy możliwe jest prowadzenie efektywnej administracji państwowej. Wszystkie te zmiany i udoskonalenia mają na celu zwiększenie partycypacji społecznej wśród obywateli Warszawy oraz skłonienie ich do czynnego udziału w życiu miasta, a także trosce o jego mieszkańców.

Justyna Kopczyńska, koordynatorka Pilnujemy Euro 2012 - Warszawa

Część I

sobota, 27 września 2008

Ze stadionu mówił dla Państwa…

Językowe potknięcia, stylistyczne wygibasy, frazy niebanalne w zamierzeniu, bareicznie śmieszne w efekcie – znojny trud sprawozdawców sportowych to temat zawsze wdzięczny. Co smakowitsze cytaty, z podziwu godną pieczołowitością zbierane przez koneserów polszczyzny-szpakowszczyzny, zydorowszczyzny i szaranowszczyzny (jeśli już sięgać po przykłady, to najwybitniejsze), żyją wiecznie jak idea Lenina, choćby krążąc w tych mailach, które wysyła się znajomym po przyjściu do pracy i przygotowaniu kawy, a przed zabraniem się do dzieła. Boki zrywać, jak się mawiało bodaj za czasów Bohdana Tomaszewskiego? Boki zrywać można, można też jednak zauważyć tę oczywistość, iż pomienieni – a wykpiwani – wirtuozi mikrofonu, z lekka anachroniczni, bo legitymujący się aparycją i stylem przekazu zakorzenionymi w dziarskiej po żołniersku poetyce telewizji lat 80. minionego wieku, nad swymi następcami utrzymują przewagę. Trochę podobnie rzecz się ma z zadbanymi youngtimerami, to znaczy odrestaurowanymi autami z nieodległej przeszłości: wciąż mogą zaspokajać praktyczne potrzeby, a nadto jaki duch w nich tkwi! Niech się schowa zoptymalizowany aż po bezpłciowość współczesny odpowiednik.

Zdawanie sprawy na antenie z tego, co się dzieje na boisku, to wszakże nie tylko kwestia stylu, elastyczności językowej, której patronować powinna niezaśniedziała błyskotliwość. To także czasem kwestia odpowiedzialności, odpowiedzialności indywidualnego uczestnika komunikacji masowej. Przynajmniej gdzieniegdzie i niekiedy. Że wciąż gdzieniegdzie – uzmysłowił igrzyska w Chińskiej Republice Ludowej i perypetie olimpijskiej sztafety. Że niekiedy, że zależnie od politycznego i społecznego kontekstu – przypomniał doskonały (choć czarno-biały) dokument Macieja Drygasa o Ryszardzie Siwcu, człowieku, który podczas dożynek 1968 na Stadionie Dziesięciolecia, przy pełnych trybunach dokonał samospalenia w proteście przeciwko napaści Ludowego Wojska Polskiego na Czechosłowację (Usłyszcie mój krzyk, 1991). Film ten wyemitowano w TVP1 na początku września, w zapowiedzi podkreślając, że obiekt, który stał się scenerią dramatu, właśnie idzie pod kilof, by dać miejsce Stadionowi Narodowemu – co zresztą dodatkowo uzasadnia pisanie o nim w tym miejscu.

Dokumentalista nagrał rozmowy nie tylko z najbliższymi Siwca, lecz również ze świadkami jego autodafe, ludźmi, którzy znaleźli się na stadionie dla przyjemności lub ze służbowego obowiązku. Uderzające było to, co miał po latach do powiedzenia przed kamerą spiker radiowy (mniejsza o jego nazwisko), który relacjonował pamiętne dożynki i wówczas przed mikrofonem nie wspomniał słowem o tym, co rozegrało się na oczach tysięcy zgromadzonych. Na filmie tłumaczył okrągłymi zdaniami, wypowiadanymi beznamiętnie – tak, jak się odklepuje dręcząco nudną i dlatego wykutą na pamięć lekcję. Rzekł mniej więcej tyle: kiedy Siwiec oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił, orkiestra grała skoczny taniec, program występów nie został przerwany; nie było sensu mówić o tym na antenie, dramatyczny gest buntu i ludowe nutki nie pasowały do siebie; zresztą radiowcy starają się dostosować rytm swoich komentarzy do taktu muzyki; co innego, gdyby Siwiec podpalił się w czasie przemówienia Gomułki, gdyby pierwszy sekretarz przerwał – wówczas należałby jakoś wyjaśnić tę pauzę…

Zapewne nawet oszczędne zdania o człowieku płonącym i wykrzykującym antypartyjne hasła spiker przypłaciłby wyrzuceniem z pracy i wilczym biletem. Z tego powodu łatwy gest potępienia, uzasadnionego przecież, wydaje się właśnie zbyt łatwy. Uderza wprawdzie żałosna słabość przytoczonego usprawiedliwienia. Pobrzmiewa w nim ton pretensji do desperata, że zadał sobie śmierć nie w tym momencie, co trzeba. Respekt budzi jednak waga decyzji podejmowanej w mgnieniu oka – mówić, czy karnie przemilczeć. Zręczni powieściopisarze (kiedyś oprócz blogów czytywano powieści…) umieli podobne momenty zwrotne w życiu bohaterów dobrze rozegrać artystycznie, rozsiać na długie akapity fundamentalnych rozważań. Możliwe, że w przypomnianym tu wypadku rolę odegrał nawyk spikera, że zadziałał nabyty mechanizm nakazujący wrzucić z budowanej na żywo opowieści wszystko to, co nie przystaje do wielkiej opowieści peerelowskich propagandystów. W każdym razie mniej lub bardziej świadomy odruch autocenzury sprawił, że przesłanie Siwca nie dotarło do zbyt wielu adresatów.

Oczywiście niewysokie jest prawdopodobieństwo, że w najbliższym czasie na którejś ze sportowych trybun w naszej części świata (na przykład na EURO 2012) wydarzy się coś porównywalnego. Możliwe, że gdzieś zieloni zamanifestują swoją więź z fauną, pokazując się nago, jak ich stworzył Pan Bóg lub inne źródło dobra, prawdy i piękna. Możliwe, że na płytę któregoś stadionu wbiegnie kibic – by udowodnić, że można przechytrzyć ochroniarzy i by znaleźć się na filmie wysoko notowanym przez parę dni w serwisie youtube.com. Etyczne dylematy sprawozdawców dotyczą epizodów takich albo równie błahych. Powtórzyć w transmisji sekwencję pokazującą, że sfaulował przeciwnika i nie poniósł kary „nasz” zawodnik, czy nie? Odnotować, co wykrzykują pod adresem tego lub owego biznesmena, bądź polityka kibice, czy nie? Te pytania można by zbyć machnięciem ręki, gdyby nie całkiem konkretna siła oddziaływania sportowych transmisji. Łatwo tę siłę oszacować – starczy wziąć ceny emisji spotów reklamowych, towarzyszących transmisjom. O takich bowiem wartościach, jak szacunek dla widza i elementarna uczciwość dżentelmeni nie rozmawiają.

Damian Strzeszewski dla Pilnujemy Euro 2012

piątek, 26 września 2008

Ruszyły przygotowania do cyklicznej obecności projektu na antenie Radia Euro.

Wczoraj odbyło się robocze spotkanie w Radiu Euro.

Nasz projekt reprezentowali: Aleksandra Gołdys i Wojciech Fenrich, którzy odpowiadają za bezpośrednią współpracę z Radiem Euro. Wszystko wskazuje na to, że już 17 października będziecie ich mogli usłyszeć na antenie Radia Euro.

Zachęcamy do słuchania Raportu 2012.

środa, 24 września 2008

“Deliberacji o marginalizacji część pierwsza(I z III), czyli spotkanie na Chłodnej 25”

13. września 2008 roku. Niedziela jak każda inna. Za oknem wszechogarniający jesienny ziąb. Choć tak naprawdę do jesieni został jeszcze ponad tydzień, jest zimno i pochmurno. Pogoda w żaden sposób nie zachęca więc do opuszczenia domowych pieleszy. A jednak.. Znalazła się kilkunastoosobowa grupa społeczników - aktywistów, którzy porzucili ciepłe kapcie, by wspólnie podyskutować o swoich oczekiwaniach dotyczących nieuchronnie zbliżającego się Euro 2012. Cel podstawowy nie powinien nikogo askoczyć: zdobyć mistrzostwo Europy. Jednak oceniając realnie szanse naszej nie najszczęśliwszej ostatnimi czasy drużyny piłkarskiej, jakkolwiek bardziej prawdopodobne wydaje się już ujrzenie obiecanych setek kilometrów autostrad. Choć oczywiście nie wykluczamy pozytywnych niespodzianek. Ba, niewątpliwie bylibyśmy z nich całkiem zadowoleni! Jednak nie o mrzonkach była mowa podczas toczących się w niedzielę warsztatów obywatelskich. Uczestnicy mieli natomiast okazję, by podzielić się z resztą grupy swoimi nadziejami dotyczącymi realizacji konkretnych przedsięwzięć, towarzyszących przygotowaniom do Mistrzostw. Okazało się przy tym, że mieszkańcy Warszawy doskonale wiedzą czego chcą i potrafią jasno sprecyzować swoje oczekiwania. Powiem więcej: wiedzą nawet jak je zrealizować, co zazwyczaj stanowi nierozwiązywalną wręcz zagadkę dla wielu naszych stołecznych włodarzy.
Czego więc chcieliby mieszkańcy Warszawy? Co jest dla nich priorytetem?

Dyskusja tocząca się w klubokawiarni przy ul. Chłodnej 25 pozwoliła poznać faktyczne nastroje panujące wśród zwykłych obywateli naszego miasta, ich niepokoje i lęki. Niezwykle ważne jest, by planując działania towarzyszące Euro 2012 zasięgnąć opinii tych wszystkich, których ta impreza tak naprawdę dotknie. I nie chodzi tu tylko o bezpośrednich sąsiadów przyszłych stadionów czy parkingów dla zaproszonych gości. Nie zajmujemy się przecież pertraktacjami z inwestorami i potencjalnymi beneficjentami Mistrzostw, lecz zależy nam na zdaniu sprawy z rzeczywistych nastrojów społecznych towarzyszących organizacji Euro 2012. Naszym zdaniem, cel ten został w pełni osiągnięty!

Wśród obecnych na sali uczestników debaty dało się wyróżnić dwie grupy, skupiające swą uwagę na odmiennych aspektach działań: jedna ogniskowała się wokół zwolenników tworzenia nowej infrastruktury sportowej dla mieszkańców Warszawy, tak, by każdy potencjalny piłkarz czy koszykarz miał możliwość trenowania wybranej dyscypliny w okolicach swego miejsca zamieszkania; druga zaś - wykazywała troskę o osoby niezainteresowane sportem, by i one skorzystały na odbywającej się w Polsce imprezie. Możliwości zyskania są przecież naprawdę ogromne! Począwszy od tak prozaicznych kwestii, jak modernizacja i rewitalizacja już istniejącej bazy obiektów sportowych, poprzez sprawy nieco bardziej złożone, jak tworzenie i powoływanie nowych instytucji dla efektywnego koordynowania pracami w terenie, aż do budowania i umacniania kapitału społecznego, towarzyszącego wszelkim wspólnym wysiłkom. Obserwując debatę można było dojść do wniosku, że jej uczestnicy doskonale wiedzą co może dać im Euro 2012. Zarówno IM osobiście - każdemu z osobna, ale również, a może wręcz przede wszystkim - IM jako społeczności lokalnej, a nawet szerzej - społeczeństwu polskiemu. Istnienie tej świadomości jest bardzo pokrzepiające - pokazuje bowiem, że wyolbrzymione są alarmy głoszące upadek refleksyjności mieszkańców naszego kraju. Widać wyraźnie, że Polacy wykazują się nie tylko głębokimi przemyśleniami na temat swojej sytuacji, ale, co ciekawe, mają też wypracowaną szeroką paletę pomysłów na rozwiązanie kłopotów i niedogodności dręczących nas wszystkich. Gdzie w takim razie leży problem? Dlaczego wciąż tak mało mówi się o inicjatywach obywatelskich? Najwyraźniej nikt z władz dotychczas nie dał Warszawiakom prawa głosu, nie zatrzymał się w swym szaleńczym biegu po “stołki”, by najzwyczajniej w świecie zapytać każdego z nas: “A czego ty, Michale K. oczekujesz od Euro 2012? Czym dla Ciebie będą te Mistrzostwa?” To przecież tak proste..

Niedzielne Deliberacje 3D były taką właśnie próbą włączenia mieszkańców Warszawy w burzliwe dyskusje na temat zbliżających się rozgrywek piłkarskich. Ich efekty przerosły najśmielsze oczekiwania Organizatorów! Zaproszeni uczestnicy nie tylko chętnie dzielili się z resztą grupy swoimi obawami i nadziejami, ale także wspólnie wypracowali zgodne stanowisko, które zostanie przedstawione stołecznym włodarzom w postaci swoistego memorandum. Co się w nim znajdzie?

Justyna Kopczyńska, koordynatorka Pilnujemy Euro 2012 - Warszawa

niedziela, 21 września 2008

Po meczu Polska - Słowenia. Raport.

Start eliminacji do Mistrzostw Świata 2010 w RPA już za nami. W otwierającym je meczu Reprezentacja Polski pod wodzą Leo Beenhakkera zremisowała we Wrocławiu ze Słowenią 1-1. I cóż można powiedzieć? Chyba to, że ten mecz był świadectwem permanentnego braku koncepcji, lub posiadania koncepcji ze wszech miar błędnych – na wszystkich frontach: od organizacyjnego po czysto sportowy.


Zacznijmy od tego drugiego. Można się bowiem zastanawiać do czego dąży trener Beenhakker. Nowy schemat gry, nowe nazwiska w kadrze (Marcin Kowalczyk)… wydawałoby się, że po nieudanym Euro 2008 to może być całkiem niezły pomysł. Z drugiej strony uporczywy powrót do nazwisk jakie się w kadrze wielokrotnie nie sprawdziły (Marek Saganowski), pomijanie piłkarzy, którzy sprawdzają się w klubach (Ireneusz Jeleń, Artur Wichniarek), lub takich, którzy już sprawdzili się w kadrze (Ebi Smolarek). W sumie dostaliśmy grę bez ładu, pomysłu, pełną chaosu i jakby trochę od niechcenia. Zdecydowanie nie to czego od reprezentacji można oczekiwać. Warto chyba jednak poczekać trochę na wyklarowanie się składu na resztę tych eliminacji i ufać w decyzje trenera Beenhakkera. W końcu na rodzimym podwórku porównywalnych fachowców niestety nie mamy

Przyglądając się kwestiom organizacyjnym otrzymujemy po raz kolejny wielce niejednoznaczny obraz. Samo zorganizowanie meczu międzypaństwowego na przestarzałym stadionie przy ulicy Oporowskiej można uznać za pomyłkę. Z kilku co najmniej względów zresztą: Po pierwsze biorąc pod uwagę zainteresowanie kibiców meczami reprezentacji rozegranie ważnego meczu eliminacyjnego na obiekcie mieszczącym niewiele ponad 8000 osób jest co najmniej niezrozumiałe. Jeszcze więcej wątpliwości rodzi fakt, że niewielką ilość kibiców na stadionie, działacze PZPN postanowili powetować sobie bardzo wygórowanymi cenami biletów. Wynosiły one: 50zł na trybuny za bramkami, 150zł na trybunę otwartą, 250zł na sektory skrajne trybuny krytej, a 300zł na jej sektory centralne. Przy czym warto wiedzieć, że na Oporowskiej trybuny za bramkami są bardzo małe. Rezultat był taki, że mnóstwo wrocławskich kibiców nawet nie myślało o wybraniu się na ten mecz – nie było szans na kupienie biletów w przystępnych cenach, choć najdroższe z nich były dostępne jeszcze nawet przed samym meczem. Osobną kwestią są warunki w jakich tenże się odbywał. Obiekt na Oporowskiej jest wręcz przeraźliwie przestarzały. Jedno czynne wejście (dla kibiców, mediów działaczy itp…), ciasna sala konferencyjna z tylko jednym czynnym mikrofonem, stary budynek klubowy – to zdecydowanie nie są warunki w jakich powinno się rozgrywać mecze międzypaństwowe w eliminacjach MŚ. Do tego dochodzi kuriozalna kwestia oświetlenia: W związku z awarią oświetlenia podczas wiosennego meczu Śląska Wrocław z Piastem Gliwice postanowiono nie ryzykować możliwości takiej wpadki w meczu kadry ze Słowenią i rozegrać mecz przy świetle dziennym. Mimo narzekań trenera Beenhakkera na porę zawodów (17.00) odbyły się one w pełnym słońcu… tyle, że w drugiej połowie rozbłysły także jupitery! I znów rodzi się pytanie: kompletny brak koncepcji, czy też koncepcja totalnie chybiona? Chyba jednak to drugie, bo mecz eliminacyjny z Czechami także pierwotnie planowany jest na godzinę 17…


Na wysokości zadania stanęli oczywiście kibice, zapewniając godny kadry doping.. na koniec kwitując jednak słabą jej grę gwizdami. Pozytywne wrażenie sprawiły także wrocławskie media robiąc z meczu duże wydarzenie i zdając relację ze stadionu i okolic przez cały dzień. No cóż, pierwsze koty za płoty – pozostaje mieć nadzieję, ze dalsza cześć eliminacji będzie przebiegać już gładko. Warto jednak zadać kilka pytań po to, aby uniknąć pewnych błędów w przyszłości. Bo czy faktycznie mecz reprezentacji był tak bardzo potrzebny nie przygotowanemu jeszcze na takowy Wrocławiowi? Czemu musiały ustąpić potrzeby sportowe drużyny i możliwości (głównie finansowe) kibiców? I wreszcie czy trener Beenhakker może pozwolić sobie na utratę kontroli nad tym co się dzieje wewnątrz kadry? Miejmy nadzieję, że wkrótce poznamy odpowiedź na te pytania.


El. MŚ 2010, Polska – Słowenia, 1-1, 6.09.2009, Wrocław, stadion przy ul. Oporowskiej


Maciej Rybicki, koordynator Pilnujemy Euro 2012 - Wrocław


P.S. Zwycięstwo z San Marino było zwycięstwem planowanym. Styl jednak był "nieplanowany"

czwartek, 18 września 2008

Raport Pilnujemy Euro 2012

Dzisiaj 18 września. Tak jak zapowiadaliśmy wiosną tego roku rozpoczynamy od października co miesięczne publikowanie Raportu Pilnujemy Euro 2012 dotyczącego przygotowań do finałów mistrzostwa Europy.

Dzisiaj cały dzień pracowaliśmy nad pierwszym sygnalizacyjnym raportem który omawia nasze najbliższe działania - prezentuje naszą inicjatywę.

Opisuje projekt deliberacji 3D, projekt watchdoga Pilnujemy Euro 2012.

Anna Kuczyńska przygotowała zestawienie danych CBOS na temat sportu i zainteresowania piłką nożną w Polsce.

Pierwszy raport już wkrótce dostępny na naszym blogu.

Następny raport Euro 2012 już 18 października.
W najbliższym czasie zapoznamy Was z koordynatorami Pilnujemy Euro 2012 z Warszawy i Wrocławia.

Serdecznie zapraszamy. Nasz projekt jest otwarty - zatem prosimy o wszelkie rady, sugestie. Nie zamykamy się na wiedzę - wręcz przeciwnie.

środa, 17 września 2008

Pilnujemy Euro 2012 w Radiu Euro.


Interesujące rozmowy o współpracy w Radiu Euro.
Było konkretnie i ciekawie.

niedziela, 14 września 2008

San Marino - Polska. Mecz nr 2 eliminacji do finałów MŚ 2010.

Oczekiwania przed meczem były jasne. Tylko pewne zwycięstwo z najniżej notowaną drużyną w rankingu FIFA.

Był horror karnego, skończyło się dobrze. Jednak styl gry pozostawił dużo niedosytu. Na razie prowadzimy w grupie, ale weryfikacja nastąpi już wkrótce w meczach z Czechami i Słowacją.

wtorek, 9 września 2008

EURO 2012 w wersji 3D!

Za 4 lata Polska stanie się gospodarzem jednej z najważniejszych imprez sportowych na świecie. Czy będziemy na to gotowi?

By odpowiedzieć na to i wiele podobnych pytań związanych z Euro 2012, uruchamiamy projekt „3D – dyskutujemy, decydujemy, dopilnujemy”. To pierwsze tego typu przedsięwzięcie w Polsce, stworzone przez grupę „Pilnujemy EURO 2012”. W jej skład wchodzą socjologowie Uniwersytetu Warszawskiego oraz Fundacji na rzecz Warsztatów Analiz Socjologicznych

Po raz pierwszy Warszawa usłyszy o nas 14 września.

Spotkamy się w trzech warszawskich klubokawiarniach: „Chłodna 25” (Wola), „Pikanteria” (Saska Kępa) i „Obiekt znaleziony” (Śródmieście). Przez cały dzień 70, uprzednio wybranych osób weźmie udział w zamkniętych warsztatach. Pytanie przewodnie spotkania: Co mieszkańcy Warszawy zyskają na EURO 2012?

Podczas spotkania mieszkańcy opowiedzą o swoich oczekiwaniach, pragnieniach i obawach związanych z przygotowaniami do mistrzostw. Zaczniemy od wyjścia poza stadionowe place budowy i skupimy się na kwestiach, które dotyczą każdego z nas.

Warsztaty poprowadzą sprawdzeni moderatorzy, a na pytania w trakcie odpowiedzą eksperci z miasta. Wizję mieszkańców przekażemy mediom, radnym, Pani Prezydent oraz wszystkim mieszkańcom. Niech nas usłyszą!

Więcej na stronie 3D

sobota, 6 września 2008

Eliminacje do finałów Mistrzostw Świata 2010. Mecz nr 1.

Dziś Polska Reprezentacja w piłce nożnej rozpoczyna eliminacje do finałów MŚ 2010. Na kameralnym stadionie Śląska Wrocław zmierzy się dziś z reprezentacją Słowenii.

To test dla Wrocławia, ale po ostatnich wydarzeniach w Warszawie do test dla kibiców. Mamy nadzieję, że zdadzą go wszyscy pozytywnie, a reprezentacja zdobędzie na początku eliminacji 3 punkty.

W Warszawie natomiast zawody Red Bull X - Fighters na Stadionie Dziesięciolecia. Sprzedano na te zawody 35 tysięcy biletów. To poza niewątpliwą atrakcją sportową test dla służb miejskich.

Uruchomiono dodatkowe połączenia i zobaczymy czy Warszawa w dzisiejsze ciepłe popołudnie nie stanie w jednym wielkim sobotnim korku. Dla nas najważniejsza jest godzina przed i godzina po imprezie.

Z dużym zainteresowaniem zatem śledzimy dzisiaj wydarzenia we Wrocławiu i Warszawie.