sobota, 28 lutego 2009

Wrocławski program Tramwaj Plus finansowany z obligacji?

Nie ustają spekulacje wokół kwestii finansowania istotnego dla wrocławskiej komunikacji programu Tramwaj Plus. Finansowanie tego projektu zostało przez miasto przeniesione na MPK w ramach wygospodarowywania środków na budowę stadionu. Spółka potrzebuje na ten cel około 240 mln zł, na które miała wziąć kredyt. Część pieniędzy potrzebna jest jednak już teraz, w związku z rozstrzygnięciem przetargu na dostarczenie tramwajów, wygranym przez czeską Skodę. W czwartek (19.02) Rada Miejska podjęła decyzję o przyznaniu MPK pożyczki w wysokości 41 mln zł na zaliczkę dla Skody. Pieniądze miałyby być przez spółkę oddane w momencie, gdy otrzyma ona kredyt na realizację całości projektu. W tym miejscu pojawiają się problemy, gdyż banki nie kwapią się do przyznania spółce kredytu. Według informacji Gazety Wyborczej MPK prowadziło rozmowy z kilkoma bankami. Większość z nich zakończyła się jednak fiaskiem i na chwilę obecną w gronie potencjalnych kredytodawców pozostał tylko jeden bank. Urzędnicy zwracają uwagę na to, że w dobie kryzysu banki nie chcą dawać kredytów nawet „bezpiecznym”, bo finansowanych z kasy samorządów, spółkom. Pojawiła się jednak propozycja rozwiązania alternatywnego, a mianowicie wypuszczenia przez MPK tzw. obligacji przychodowych na kwotę 240 mln zł. Wiceprezydent Wrocławia, Maciej Bluj, proponuje następujące rozwiązanie: „Bank kupiłby od MPK obligacje warte 240 mln zł, a spółka zobowiązałaby się do ich systematycznego wykupywania. Dla banku to korzystne rozwiązanie, bo wie, że przez wiele lat ma stały przychód i pewny zwrot środków z tytułu wykupu obligacji.” Pieniądze na wykup obligacji miałyby pochodzić z dochodów jaki MPK będzie generować, m.in. na nowopowstałych liniach Tramwaju Plus, a także z miejskiej dotacji, jakie spółka dostaje na przewozy. W takiej sytacji spłacanie obligacji potrwa co najmniej 20 lat. Ostateczna decyzja o sposobie finansowania programu Tramwaj Plus ma zapaść w ciągu miesiąca.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Maciej Rybicki – koordynator Pilnujemy Euro 2012 we Wrocławiu

piątek, 27 lutego 2009

Udało się. Nie przegrać wyżej.

Już był w ogródku, już witał się (Lech) z jedną ósmą finału... Zaczęło się przesympatycznie. Zdołali nasi i bramkę strzelić, i prowadzenie długo utrzymać, i nawet przekonująco symulować zachowania wiecznych symulantów, czyli przewracać się w potrzebie z włoskim rozmachem. Dało się zauważyć więcej udanych podań lechitów z pierwszej piłki, niż ich przypada na wszystkie mecze przeciętnej kolejki Ekstraklasy. Ale po przerwie każda z drużyn starała się grać jakby na miarę logotypu widniejącego na koszulkach. Chłopcy Smudy popadli w piwne otumanienie, ich rywale wydobyli się z dna upokorzenia twardą, do bólu konkretną, nieodparcie skuteczną, acz mało wyrafinowaną boiskową robotą. Rozpędzona Dacia łupnęła w barykadę skrzynek Warki i oczywiście ją przebiła.

Zabolało, prawda? Najsprawniejszej bodaj drużynie naszego kraju pomachali na pożegnanie mocno przeciętni ragazzi. Zabolało, nie ma co zaprzeczać. I nerwami szarpnęło zdrowo. Weźmy niefortunnych zmienników. Jedyny Kikut, o jakim teraz umiem myśleć ciepło, jest latarnią morską na wyspie Wolin.

Jak dziś najwłaściwiej zaadresować pretensje? Do trenera? Do napastnika X czy obrońcy Y? O nie, raczej do wszystkich, którzy w mniej lub bardziej pośredni sposób powodowali i pogłębiali upośledzenie polskiego futbolu. Do ojców założycieli i do wytrwałych amatorów piłkarskiego pokera. Ich jest winą, że jeden raptem Kolejorz musiał u progu piłkarskiej wiosny udźwignąć nadzieje wszystkich polskich kibiców. Nie udźwignął, trudno. Respekt i tak za to, co osiągnął.

Damian Strzeszewski

czwartek, 26 lutego 2009

Uda się w Udine!

Przecież to tylko turniej o nagrodę pocieszenia. Zmagania pariasów. Emocje w klasie ekonomicznej (uwaga więc na płaszcze, kapelusze i asertywne panie w uniformach, bo co, jeśli i tam „biją Niemcy”?). To taki futbol z Bied…nki. Tacy mistrzowie, co by mogli klaskać u Rubika. No name game. Drugiej (międzynarodowej) ligi smak. Tym się nie wypada entuzjazmować w lepszym towarzystwie.

Trudno znaleźć prasowe doniesienie, w którym o Pucharze UEFA pisano by w innej poetyce. O podrzędnym statusie tych rozgrywek przypomina się w sposób wyraźnie już zrytualizowany. Zgoda, oceny takie znajdują pokrycie w konkretnych danych. I na trybunach przy takich meczach mniej gęsto, i reklamy emitowane w przerwie transmisji tańsze, i budżety wielu walczących tam drużyn mniej wyśrubowane, i miasta, z których jedenastki te pochodzą, trudniej zlokalizować na mapie. Aha, i nie uświadczysz tu na przykład lekko śniadego osobnika, który najpierw zasłynął chorobliwą skłonnością do symulowania fauli, potem zyskał zaszczytne miano najprzystojniejszego piłkarza Europy (werdyktem wielu szacownych gremiów, od bywalców gejowskich portali poczynając; co rzec wypada, jeśli się nie chce uchybić chronologii), a wreszcie zaczął grać szatańsko.

Prawda więc, że Pucharem UEFA nie warto się ekscytować. Prawda – ale prawdy tej 26 lutego Anno Domini 2009 proszę nie wypowiadać w Poznaniu zbyt głośno. Dla własnego dobra – bo można się spotkać z ripostą tak gorzką, że później i tuzin sznek z glancem nastroju nie dosłodzi. A i poza Wielkopolską też – zapomnijmy na jeden dzień, że to jednak nie Liga Mistrzów. Trzymajmy kciuki, wypromieniujmy z siebie parę megawatów dobrych fluidów, zaadresowanych na północne Włochy, Kolejorzowi pokibicujmy. Należy mu się. Choćby tylko za zeszłotygodniowy mecz. Za widowiskowe otrzepanie ze śniegu bramki rywala, a potem – pięć minut sugestywnej lekcji wychodzenia z kryzysu (na najbliższe miesiące – jak znalazł). Choćby tylko za to, że wiele dają tej drużynie zawodnicy, o których mówi się z nadzieją w perspektywie polsko-ukraińskich mistrzostw. Choćby tylko za to, że na „Franza” można liczyć. Oby z ziemi włoskiej do Polski wrócił Franciszek Zwycięski.

Damian Strzeszewski

środa, 25 lutego 2009

Sprawozdanie z realizacji przedsięwzięć EURO 2012 (lipiec 2008 r. – styczeń 2009 r.), przedłożone przez ministra sportu i turystyki.

Najważniejsze inwestycje konieczne do sprawnej organizacji EURO 2012 weszły w fazę przetargów na wyłonienie wykonawcy lub realizacji kolejnych etapów budowy. Gwarantuje to terminowe powstanie obiektów niezbędnych do przeprowadzenia mistrzostw.
Na początku października 2008 r. rozpoczęto prace ziemne na Stadionie Narodowym. Zgodnie z harmonogramami, prowadzone są prace na stadionach w Krakowie i Poznaniu. Przygotowano teren do rozpoczęcia robót w Gdańsku i Wrocławiu, uzyskując wszystkie pozwolenia niezbędne do rozpoczęcia budowy. Wybrano 44 propozycje lokalizacji centrów pobytowych dla drużyn uczestniczących w UEFA EURO 2012.

Plan realizacji inwestycji stadionowych jest następujący:
• rozpoczęcie budowy stadionów:
Chorzów (1 lipca 2009 r.);
Gdańsk (21 kwietnia 2009 r.);
Kraków (29 stycznia 2009 r.);
Poznań (28 stycznia 2009 r.);
Warszawa (07 kwietnia 2009 r.);
Wrocław (luty/marzec 2009 r.)

• zakończenie budowy stadionów:
Chorzów (30 kwietnia 2011 r.);
Gdańsk (23 grudnia 2010 r.);
Kraków (14 maja 2010 r.);
Poznań (30 czerwca 2010 r.);
Warszawa (16 maja 2011 r.);
Wrocław (31 grudnia 2010 r.)

Przygotowanie Polski do organizacji finałowego turnieju UEFA EURO 2012 przebiega profesjonalnie i zgodnie z założonymi harmonogramami.

Potwierdziły to kolejne oceny przekazane przez ekspertów UEFA w raporcie końcowym „Przegląd infrastruktury UEFA EURO 2012 (Lotniska – Hotele – Ochrona Zdrowia – Transport) z września 2008 r.

24.02.2009 r.

źródło: Kancelaria Prezesa Rady Ministrów

wtorek, 24 lutego 2009

Aleksandra Gołdys i Wojciech Fenrich na antenie Radia Euro.

Dzisiaj o 12.00 na antenie Radia Euro - Aleksandra Gołdys i Wojciech Fenrich.

www.polskieradioeuro.pl

Serdecznie zapraszamy.

Co łączy: Gdańsk, Warszawę i Wrocław ?...Kamery.

W ramach światowych trendów możemy (teoretycznie) śledzić obraz z kamer zamieszczonych na budowanych stadionach Euro 2012 w Polsce. Dokładnie na 3(4) stadionach(spółka PL2012 podaje, że 4).

Docelowo ma tak być we wszystkich 6 miastach kandydatach w Polsce. Może Wam udało się znaleźć dokładne linki do kamer ?.

Zapraszamy do śledzenia prowadzonych prac:

w Gdańsku

w Warszawie (tutaj mamy problem bo link ze strony Narodowego Centrum Sportu nie działa, - natomiast działa ze strony spółki PL2012)

we Wrocławiu Tutaj po kliknięciu na ikonę Kamerki możemy oglądać aktualne zdjęcie z budowy stadionu.

Niby takie proste, a niezwykle trudno znaleźć.

Spółka PL2012 podaje, że wszystko zaczęło się od Krakowa - ale linka do kamery nie udało się Nam znaleźć...

No dobrze udało Nam się ;)

poniedziałek, 23 lutego 2009

Oby tylko we Lwowie.

W branżę samochodową. W branżę rozrywkową. W branżę reklamową. W branżę budowlaną. Bitny ten kryzys, bo we wszystkie te branże, i jeszcze w parę innych, uderzy. Każdy z tych ciosów nietrudno przełożyć na konkretne liczby – choćby tylko zwolnionych pracowników, choćby tylko zaprzepaszczonych planów osobistych tych ludzi. Skłania to do powściągliwości w ubolewaniach nad mniej dramatycznymi skutkami ekonomicznego załamania. Choć jednak mądrze radził wieszcz (pamiętają Państwo, który wieszcz?): „Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”, takie zdarzają się róże, nad których marnym losem warto się poużalać.

Gdy ogłoszono, że to Polska i Ukraina zorganizują mistrzostwa w 2012 roku, zapanowała radość powszechna. Tak powszechna, że poczuli się w obowiązku komentować ją politycy, historycy idei, dziennikarze od kopaniny nieboiskowej (znaczy: komentatorzy polityczni) – każdy, kto tylko głos wydawać publicznie musi bądź lubi. Cóż mieli do powiedzenia ci akurat, którzy wiedzą o futbolu tyle, że piłka jest okrągła, a bramki są dwie (a trzecia bramka wisi w powietrzu – jak dodają wyznawcy zydorowszczyzny, szpakowszczyzny i wyznań pochodnych)? Wywodzili zgodnie, że wspólne przedsięwzięcie posłuży zacieśnieniu więzi między Polską a Ukrainą, że będzie wręcz kolejnym, ważnym etapem w realizacji testamentu politycznego ludzi tej miary, co Jerzy Giedroyc. Mówili co najmniej tak mądrze, jak Słowacki o różach w ogniu. Zapewne wielu – a w każdym razie niżej podpisanemu – przyszło do głowy, że na przekór turniejowym obyczajom, nakazującym urządzać finały EURO w stolicy państwa, warto by było tym razem na najważniejszy mecz zaprosić kibiców do Lwowa. Do miasta, które jak mało które tchnie duchem Europy Środowo-Wschodniej – przez wieki wielonarodowej, przez dziesięciolecia maltretowanej sowieckim absurdem. Do miasta, które dowodzi, że Ukrainy nie trzeba szukać poza rogatkami Europy i że do twarzy Ukrainie w poamarańczowym. Do jedynego miasta, w którym Polakom dano urzeczywistniać w szerszej skali ich własne pomysły na nowoczesną metropolię, po swojemu przełamywać architektoniczne rygory stylów historycznych i przemierzać drogę ku modernizmowi (a w czasach taniej masowej turystyki miejskiej ma swój ciężar gatunkowy). Krótko mówiąc, do miasta tyleż ukraińskiego, ile polskiego – co wolno stwierdzać, nie gwałcąc żadnych uzasadnionych norm politycznopoprawnościowych.

O złoto dwie najlepsze drużyny powalczą, jak wiadomo, w Kijowie. Dla Lwowa przewidziano mecze mniejszej rangi. Tak zapowiadano, nim nadszedł kryzys. Teraz nie ma pewności, czy w dawnej galicyjskiej metropolii rozegrany zostanie jakikolwiek pojedynek. Zmieniają się ponoć proporcje państwowych dotacji dla poszczególnych ukraińskich miast, akurat we Lwowie materia stawia silniejszy opór, niż gdzie indziej.

Powie ktoś: przecież polski rząd i polska federacja doceniają chyba symboliczny potencjał, jaki tkwi w międzynarodowej współpracy przy organizacji mistrzostw. Rozumieją chyba, jak doskonałą konkretyzacją wzniosłej opowieści o zgodnym współdziałaniu na zrębach pojednania może być lwowskie przedsięwzięcie; doskonałą – bo chyba jedyną dziś wyobrażalną. Mogą zatem skutecznie nakłonić Ukraińców, by tego akurat miasta kryzys nie wypchnął na bocznicę. Mogą? Pewnie mogą. Pewnie mogą też usłyszeć: a co wam po Lwowie, jeśli i tak nie zdążycie dociągnąć dwupasmówki do Hrebennego – czy do któregokolwiek innego punktu polsko-ukraińskiej granicy.

Odpukać w niemalowane, oby tylko lwowianom się udało. To ważny element projektu. To ważne ogniwo łańcucha znaczeń, znaczeń cennych, niezależnie od kursu złotego i hrywny.

Damian Strzeszewski, w ramach projektu społecznego 2012

niedziela, 22 lutego 2009

O piłce nożnej u Macieja Zięby OP.

Kibicem piłkarskim może być..każdy. W lekturze "biało - czarne zapiski" Ojciec Maciej Zięba OP - zasłużony polski dominikanin zanotował:

"29 sierpnia 1981 roku
(...) Dwie godziny temu magister zaprosił mnie, po raz pierwszy, odkąd tu jestem[w seminarium], na telewizję i z przyjemnością obejrzałem cały dziennik, aż po wiadomości sportowe(Śląsk wygrał z Lechem 2:0). (...)"

"10 października 1981 roku
(...)Szalenie intensywny dzień. Pozwolono nam na oglądanie meczu Polska - NRD o awans do finałów Mistrzostw Świata. Wygraliśmy, po dobrej i zaciętej grze, 3:2. Potem miałem długą rozmowę z magistrem - w ramach oresowych rozmów z nowicjuszami - o powołaniu i o posłuszeństwie. Musieliśmy ją przerwać, by pójść na kolację, a jutro mamy dokończyć."

Poprosiliśmy Ojca Maciej Ziębę OP o odpowiedź na pytanie w ramach cyklu wywiadów projektu społecznego 2012. Mamy nadzieje, że już wkrótce udostępnimy Państwu odpowiedzi - "kibica piłkarskiego" Ojca Macieja Zięby OP.

Justyna Kowalczyk rules ;).

Poza piłkarsko...

Sobota to kolejny medal w dyscyplinie sportu w której nie osiągamy sukcesów. Medale Józefa Łuszczka to 31 lat temu...dawno.

Tym większą radością napawa fakt zdobycia na tegorocznych mistrzostwach świata już dwóch medali(brązowego i złotego) przez Justynę Kowalczyk. A może być jeszcze trzeci.

No i chyba w polskich skokach narciarskich nie jest aż tak źle. Kamil Stoch był wczoraj 4. Oby tak dalej.

A Tomasz Sikora - no cóż zabrakło trochę szczęścia. Jednak w każdym starcie dawał z siebie wszystko. Mamy nadzieję, że będzie końcowy sukces w Pucharze Świata.

sobota, 21 lutego 2009

Przygotowania do Euro 2012 we Wrocławiu

Zapraszamy do zapoznania się z kolejną porcją informacji podsumowujących ostatnie tygodnie przygotowań do Euro 2012 we Wrocławiu.



Wciąż nie wiadomo, kto wybuduje stadion na wrocławskich Maślicach. Jak informowaliśmy na początku lutego, komisja przetargowa uwzględniła protest wniesiony przez konsorcjum firm Max Boegl i Budimex Dromex, odrzucając jednocześnie ofertę firm Mostostal Warszawa i J&P Avax, która wygrała przetarg. Sprawa nie jest jednak wciąż rozstrzygnięta, gdyż w czwartek (19.02) firmy, które złożyły odrzuconą ofertę odwołały się od decyzji spółki Wrocław 2012 do sądu arbitrażowego przy Krajowej Izbie Odwoławczej. Sąd ma 15 dni na podjęcie ostatecznej i wiążącej decyzji. Konsorcjum Mostostalu doszło do wniosku, że błędy w złożonej przez nich dokumentacji, które zostały podane przez Maxa Boegla jako dyskwalifikujące ich ofertę w przetargu to w zasadzie drobiazgi i ekwilibrystyka prawna. Chodziło posłużenie się w tłumaczeniu słowem „and” zamiast znaku „&” w nazwie firmy J&P Avax, co miało stanowić różnicę w dokumentacji polsko- i angielskojęzycznej.


Równocześnie dziennik POLSKA/Gazeta Wrocławska zauważa, że jeden z członków zarządu spółki Wrocław 2012, Niemiec, Thomas Speck, był w przeszłości, jako prezes firmy Walter Bau AG, ścisłym współpracownikiem obecnego faworyta do zwycięstwa w przetargu na wykonawcę wrocławskiego stadionu - firmy Max Boegl. Odpowiedzialny w magistracie za przygotowania do Euro 2012 Michał Janicki twierdzi jednak, że spółka Wrocław 2012 dobrze wiedziała o tym fakcie. Pan Speck współpracował w przeszłości także z Alpine Bau – również startującym w przetargu. Janicki zapewnia jednak, że osoba ta została całkowicie wyłączona z postępowania przetargowego.


Kwestia tego kto wykona stadion, nie jest jedynym tematem, jaki wypłynął w odniesieniu do tej inwestycji w ostatnich tygodniach. Okazuje się bowiem, że kwota na jaką opiewają oferty w przetargu nie jest choćby zbliżona do tej, która oznacza rzeczywiste koszty wybudowania obiektu. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza w cenie podanej przez konsorcjum Maxa Boegla nie uwzględnione zostały niezbędne materiały konieczne do uruchomienia stadionu specjalistyczne kable, światłowody i przewody elektryczne a także urządzenia nagłaśniające, wielkoformatowe telebimy, elektroniczne tablice informacyjne i monitory LCD. Pozycje te zostały wyłączone z przetargu na generalnego wykonawcę i miasto ogłosi na nie osobne postępowania. Kable i przewody mają być kupione w połowie tego roku. Nagłośnienie, tablice i monitory w przyszłym. A na przełomie lat 2010 i 2011, kiedy budowa będzie zmierzała ku końcowi, ogłoszony zostanie przetarg na system centralnej klimatyzacji. Same zakupy sprzętu, według wstępnych kalkulacji sporządzonej przez spółkę Wrocław 2012, mogą pochłonąć nawet 40 mln zł. Zgodnie z zapewnieniami przedstawicieli spółki Wrocław 2012 kwota, na którą opiewa oferta zawiera koszty instalacji materiałów i sprzętu. Powstaje pytanie dlaczego miasto zdecydowało się na wyłącznie istotnych dla budowy elementów z samego przetargu. Na postawiony przez Gazetę Wyborczą zarzut chęci ukrycia rzeczywistych kosztów budowy stadionu Michał Janicki – pełnomocnik Prezydenta Wrocławia ds. Euro 2012 odpowiada, że zabieg taki ma na celu z jednej strony oszczędności (miasto ma szansę kupić materiały taniej niż prywatna firma), z drugiej zaś dbałość o nowoczesność stadionu. W tym drugim przypadku chodzi o to, żeby instalowany na obiekcie był sprzęt jak najnowocześniejszy. Część kosztów mogłyby wziąć też na siebie firmy go dostarczające na zasadzie umowy sponsorskiej. Takie rozmowy prowadzono już m.in. z Boschem i Siemensem. Na pytanie ile będą wynosić całkowite koszty budowy stadionu, z uwzględnieniem nie tylko kwoty przetargu, ale też kosztów, które dopiero mają być poniesione, oraz tych które już miasto wydało (projekt i przygotowanie działki pod budowę. W sumie ok. 50 mln. zł) Michał Janicki wymienił kwotę 900 mln zł, z zastrzeżeniem, że wszystko zależy od cen węgla i stali.


Sporo wrzawy medialnej wywołała też sprawa ogłoszenia przez spółkę Wrocław 2012 przetargu na leasing operacyjny trzech aut – dwóch typu SUV i jednego, które miało być przeznaczone dla prezesa – luksusowo wyposażonej limuzyny. Bardzo wyraźnie zostały sprecyzowane wygania techniczne: Wymiary co najmniej 4,7 m długości i 1,8 m szerokości, silnik o pojemności nie mniejszej niż 2170 ccm i mocy nie mniejszej niż 170 KM, komputer pokładowy, dwustrefowa klimatyzacja, podgrzewane fotele i lusterka, zmieniarka na nie mniej niż sześć płyt CD. Koniecznie w kolorze czarny metalik, z tapicerką z alcantary. Rozpisanie przetargu było o tyle zaskakujące, że prezes ma już służbowe auto, ledwie półtoraroczne. Samochody typu SUV miały służyć do sprawnego poruszania się po terenie budowy… która jeszcze się nie rozpoczęła i nieprędko się zacznie. Dla informacji można tylko dodać, że na teren budowy można obecnie spokojnie wjechać nawet takim małym autem jak Renault Twingo (przynajmniej udało się to wysłannikowi Pilnujemy Euro 2012). W takiej sytuacji zgłaszanie przetargu na luksusowe auta wydawało się co najmniej wątpliwe. Rada nadzorcza Spółki Wrocław 2012 dokonała kontroli i uznała rozpisanie przetargu za nadużycie. Prezes rady, Michał Janicki, zwrócił uwagę na bezzasadność takich elementów wyposażenia jak np. tapicerka z alcantary, podgrzewane fotele, czy zmieniarka na minimum 6 płyt CD. W przetargu wykazano wiele nieprawidłowości m.in. zbytnie zawężenie specyfikacji, czy też zapis o tym, ze auto musi mieć wrocławską rejestrację. Kontrolujący stwierdzili, ze nie doszło w tym przypadku do złamania prawa. Miasto przekaże spółce jedno auto typu SUV – Nissan Pathfinder, a w razie konieczności dokupi kolejne. Prezes Sławomir Wojtas (od którego wyszedł pomysł przetargu) zachowa więc prace i nadal będzie jeździł tym samym Fordem Modeno, jakim jeździ obecnie. Jak podało 19.02 Polskie Radio Wrocław, został on jednak ukarany przez prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza upomnieniem i utratą rocznej premii w wysokości 20 tys. zł.


Kolejnym z ważnych punktów wrocławskich przygotowań do Euro 2012 jest kwestia rozbudowy wrocławskiego lotniska. Dzięki określeniu na początku lutego przez Komisję Europejską zasad wsparcia finansowego dla lokalnych lotnisk, wrocławski port może liczyć nawet na 128 mln zł dofinansowania. Środki te byłyby wykorzystane na budowę drugiego terminala, który pozwoliłby zwiększyć przepustowość lotniska do 3,5 mln pasażerów rocznie. W połowie marca mamy poznać wykonawcę robót. Projekt nowego terminala wykonała ta sama pracownia, która zaprojektowała wrocławski stadion – JSK Architekci. Zgodnie z harmonogramem prace mają rozpocząć się wiosną tego roku, a zakończyć w 2011 r. Przebudowa lotniska obejmuje też modernizację płyty, pasów do kołowania, oraz infrastruktury obsługującej samoloty. Można jednak dostrzec spore rozbieżności w ocenie prac na lotnisku. Z jednej strony Wrocław jest chwalony za postępy w pracach i szczegółowe plany rozbudowy portu lotniczego przez Najwyższą Izbę Kontroli, z drugiej zaś, inspektorzy UEFA wyrażają zaniepokojenie tym, że jak dotychczas nie udało się poza etap planowania wyjść. Sytuacja wydaje się trudna do rozwikłania. Gazeta Wyborcza powodów stagnacji w pracach nad rozbudową i modernizacją lotniska dopatruje się w politycznej karuzeli stanowisk w jego zarządzie trwającej od ładnych kilku lat. Pilnujemy Euro 2012 będzie uważnie śledzić dalszy rozwój wydarzeń – tym bardziej, że lotnisko o odpowiednim standardzie jest dla organizacji mistrzostw równie istotnym elementem infrastruktury co stadion, czy hotele.


Sporo dzieje się także wokół kolejnej z ważnych inwestycji powiązanych z Euro 2012, systemem Tramwaj Plus. Jak już informowaliśmy finansowanie projektu zostało w ramach wygospodarowywania pieniędzy na budowę stadionu, przeniesione ze środków miejskich na barki MPK. MPK, które na realizację projektu będzie musiało wziąć kredyt. Równolegle jednak trwały przetargi na m.in. dostarczenie tramwajów. Na początku grudnia informowaliśmy o tym, ze oferty złożone w przetargu okazały się znacznie droższe niż szacunki miejskich urzędników. W pierwszych dniach lutego miasto rozstrzygnęło przetarg przyjmując wartą 263,75 mln zł ofertę Skody na dostarczenie 28 tramwajów. Jeśli projekt uda się zrealizować terminowo pierwsze pojazdy szybkiego systemu komunikacji miałyby wjechać na ulice Wrocławia pod koniec roku 2010. Skoda dostarczałaby wagony sukcesywnie, do października 2011. Równolegle trwają prace nad przebudową torowisk na trasach, które mają zostać objęte programem. Tramwaj Plus to projekt szybkiego tramwaju miejskiego, który nie wymagał by pętli (mając drzwi z obu boków i kabiny kierowcy z obu stron) i poruszał się po mieście zatrzymując tylko na przystankach – na wszystkich skrzyżowaniach dzięki systemowi czujników zawsze miałby „zielone światło”.


Wyraźne opóźnienie można zauważyć w planach modernizacji wrocławskiego Dworca Głównego PKP. Prace powinny trwać już od kilku miesięcy, jednak, jak zauważa Gazeta Wyborcza, PKP wciąż nie posiada jeszcze nawet projektu wykonawczego. Jedyną rzeczą, jaką PKP udało się osiągnąć w związku z remontem jest rozpisanie i rozstrzygnięcie konkursu na koncepcję architektoniczno-urbanistyczną rewitalizacji budynku. Wygrała go pracownia architektoniczna Grupa 5, która mimo powierzenia jej tego zadania, nie rozpoczęła jeszcze prac nad projektem. Przedstawiciele PKP opóźnienia tłumaczą tym, że w związku z zabytkowym charakterem dworca konieczne jest wykonanie wielu ekspertyz. Grupa 5 ma opracować projekt do końca czerwca, a same prace budowlane mają potrwać od początku 2010 r. do początku 2012 r. . Przetarg na wykonawcę remontu ma jednak zostać rozpisany dopiero we wrześniu. Czy oznacza to, że kolejna z ważnych inwestycji związanych z Euro jest zagrożona? Jest tego duże prawdopodobieństwo. Tym bardziej, że PKP dysponuje na cel remontu jedynie około 120 mln zł, resztę planując zdobyć ze środków unijnych. A tego typu procedury trochę jednak trwają…


Na tym kończymy krótkie podsumowanie ostatnich wydarzeń związanych z przygotowaniami do Euro 2012 we Wrocławiu. Zapraszamy do śledzenia Pilnujemy Euro 2012!


Źródła: Gazeta Wyborcza Wrocław, POLSKA/Gazeta Wrocławska, Polskie Radio Wrocław, Wrocław 2012, www.citywroc.info


Grafiki: Wrocław 2012, www.wroclaw.pl


Maciej Rybicki – koordynator Pilnujemy Euro 2012 we Wrocławiu


czwartek, 19 lutego 2009

Forum Polska – Brak pomysłu... na Stadionie Śląskim.

Zorganizowana w ostatni piątek, w Chorzowie przez „ Polska –Dziennik Zachodni” konferencja pod hasłem Cała Polska Pręży Muskuły mogła rozczarować.

Na trzy lata przed wielką imprezą piłkarską, na którą czeka okazale prezentujący się Stadion Śląski, o euro2012 nie mówiło się wcale, albo prawie wcale. Problem sportu – o czym mówi redaktor naczelny dziennika „Polska The Times” w materiale filmowym - został potraktowany przez organizatorów w taki sposób, jaki uważali za słuszny i na potrzebę konferencji interesujący.
Zaproszeni goście senator Krystyna Bochenek - wicemarszałek Senatu, prof.Jerzy Buzek - poseł do Parlamenty Europejskiego, prof. Zbigniew Waśkiewicz - rektor AWF Katowice, dr Adam Giersz - sekretarz stanu w ministerstwie sportu oraz poseł Ryszard Czarnecki analizowali temat konferencji z całą mocą podkreślając dwa aspekty, a mianowicie wymiar zdrowotny sportu i jego
masowy charakter . Zgadzamy się że sport jest zdrowy i winien być przedmiotem masowego udziału naszych obywateli . Organizatorzy mieli taką koncepcję i lepiej lub gorzej ją realizowali...

Problem leży jednak w innym miejscu. Na Górnym Śląsku mamy kłopot z promocją na rzecz organizacji Euro2012 na Stadionie Śląskim. Kiedy wsłuchać się w głos czołowych przedstawicieli władz w naszym regionie można mieć wrażenie jakby temat Euro2012 nie mieścił się w hierarchii spraw ważnych. Przy okazji debat takich jak w ubiegły piątek, należałoby oczekiwać zdynamizowania dyskusji wokół Stadionu Ślaskiego i w ogóle wokół Mistrzostw Europy w 2012 roku. Rezonans medialny i wymiar integracyjny tego typu spotkań jest nie do przecenienia. Kiedy już staniemy u progu organizacji ME w 2012 roku pojawią się wyzwania zupełnie innego rodzaju, problemem może stać się społeczna świadomość rangi wydarzenia, nie tylko sportowego ale i współodpowiedzialności za to przedsięwzięcie. Aplauz społeczeństwa będzie zależał od siły koalicji głównie na szczeblu samorządowym.

„Masy sportowców” uczestniczących w debacie, bez pomysłu i przygotowania powtarzają te same frazesy od kilku lat i wydaje się jakby nie chciały sięgnąć po najwyższe sportowe trofeum. Pytanie tylko dlaczego ?

Zapis debaty ukaże się 21 lutego w Dzienniku Zachodnim.

Tomasz Kempski - (Chorzów - Katowice - Kraków) Pilnujemy Euro 2012

środa, 18 lutego 2009

Ustawa o partnerstwie publiczno prywatnym.

Wobec zmagającej się perspektywy kryzysu gospodarczego rząd próbuje znaleźć skuteczne drogi stymulowania gospodarki. Zwrócił przy tym uwagę na nowatorskie rozwiązania inwestycyjne w infrastrukturę pożytku publicznego – partnerstwo publiczno-prywatne.

Partnerstwo publiczno-prywatne to przedsięwzięcie o charakterze użyteczności publicznej prowadzone przez współpracujące podmioty prywatne i publiczne, przy wzajemnym zaangażowaniu instytucjonalnym i kapitałowym oraz (mniej lub bardziej) solidarnym podziale korzyści i ryzyka z niego wynikających.

Inwestycje te mają charakter długookresowy, ale ponieważ często odbywają się w warunkach ograniczonej konkurencji, ryzyko z nimi związane jest mniejsze niż w innych sektorach gospodarki. Ponadto inwestycje te często są dodatkowo objęte gwarancjami publicznymi. Stanowi to bardzo duży atut rozwiązań PPP w czasach kryzysu, gdy zaufanie do rynku, a w konsekwencji skłonność do zainwestowania w nowe przedsięwzięcia, maleje.

Zaletą PPP polega także na tym, iż modele współpracy w ramach PPP można elastycznie dostosować do potrzeb danego przedsięwzięcia z korzyścią dla zaangażowanych podmiotów publicznych i prywatnych oraz dla beneficjentów przedsięwzięcia. Ustawa z dnia 19 grudnia 2008 r. o partnerstwie publiczno-prywatnym oraz ustawa z dnia 9 stycznia 2009 r. o koncesji na roboty budowlane lub usługi uprościły wcześniejsze rozwiązania prawne, chroniąc przy tym najważniejsze interesy publiczne. Stanowią ponadto wyraźny sygnał ze strony rządu – zielone światło administracji publicznej – dla aktywnego zaangażowania się podmiotów publicznych i prywatnych w wspólne przedsięwzięcia gospodarcze o charakterze użyteczności publicznej na poziomie gminnym, regionalnym i krajowym.

Dr Marian Moszoro, wykładowca WSB-NLU w Nowym Sączu oraz IESE Business School w Barcelonie, były Wiceminister Finansów, ekspert i autor wielu publikacji w zakresie partnerstwa publiczno-prywatnego.


Starosta Jan Żychliński o PPP

Partnerstwo Publiczno - Prywatne

wtorek, 17 lutego 2009

Grajmy Zespołowo.

O edukacyjnym wymiarze sportu z Pawłem Fąfarą - redaktorem naczelnym dziennika Polska The Times w trakcie Forum Polska - 13.02.2009 r. w Chorzowie.



Materiał przygotowali Tomasz Kempski & Aleksander Z. Zioło

sobota, 14 lutego 2009

Paweł Nogal dla Pilnujemy Euro 2012



Wrocławski prawnik Paweł Nogal w wypowiedzi specjalnie dla Pilnujemy Euro 2012

piątek, 13 lutego 2009

Forum Polska w Chorzowie.

Dzisiaj Forum Polska w Chorzowie. Poniżej dworzec PKP w Katowicach z grupą "nocnych" kibiców.

czwartek, 12 lutego 2009

Cała Polska pręży muskuły. Forum Polska już w piątek w Chorzowie.

Debata panelowa “Cała Polska pręży muskuły” organizowana w ramach cyklu “Forum Polska” przez Polska Dziennik Zachodni.

Tomasz Kempski koordynator (Chorzów - Katowice - Kraków) będzie tam nas reprezentował.

Poniżej filmik - zapis nocny - z baru na Dworcu PKP w Katowicach.
Ekskluzywna część Dworca PKP w Katowicach.

środa, 11 lutego 2009

Roger. Po prostu Roger.

Nie ma co pisać, kto widział zrozumie. Kto nie widział powinien zobaczyć.

Bramka po prostu piękna.

Walia 0 - Polska 1

Walia - Polska

W oczekiwaniu na występ kadry.

Beenhakker podał skład na mecz z Walią
Leo Beenhakker podał skład w jakim reprezentacja Polski rozpocznie towarzyski mecz z Walią (11 lutego, Faro, godzina 18:15).

Polska: Łukasz Fabiański - Marcin Wasilewski, Dariusz Dudka, Michał Żewłakow, Jakub Wawrzyniak - Mariusz Lewandowski, Łukasz Garguła, Rafał Murawski, Jacek Krzynówek - Rafał Boguski, Robert Lewandowski.

za www.pzpn.pl

Starosta Jan Żychliński o PPP przy okazji Euro 2012.

Ważny głos praktyka - samorządowca. W temacie działania PPP w Polsce.

poniedziałek, 9 lutego 2009

niedziela, 8 lutego 2009

sobota, 7 lutego 2009

Potęga internetu. Siła Bogdana Wenty.

Ponad 100 000 odsłon na Youtube.com

dla filmu projektu społecznego 2012

piątek, 6 lutego 2009

Zmiana wykonawcy stadionu we Wrocławiu?

Według nieoficjalnych informacji podanych 5.01 przez Gazetę Wyborczą, to nie zwycięzca przetargu konsorcjum Mostostalu i J&P Avax wybuduje stadion we Wrocławiu. Komisja przetargowa rozpatrzyła pozytywnie protest wniesiony przez firmy Max Boegl i Budimex Dromex i to one wydają się mieć w chwili obecnej większe szanse na zostanie generalnym wykonawcą stadionu. Powodem były istotne błędy znalezione przez prawników firmy Max Boegl w dokumentacji przetargowej konsorcjum Mostostalu i J&P Avax.. Problemem może okazać się jednak znalezienie w budżecie miasta kolejnych 25 mln zł – o tyle bowiem droższa od oferty Mostostalu jest opiewająca na 755mln zł oferta firm Max Boegl i Budimex Dromex.

Konsorcjum Mostostalu i J&P Avax ma jeszcze prawo odwołać się do komisji przetargowej. Powoduje to, że wciąż nie wiemy nie tylko kiedy ruszą prace budowlane, ale także tego kto je będzie prowadził.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław


Maciej Rybicki – koordynator Pilnujemy Euro 2012 we Wrocławiu

Mirosław Proppe/KPMG o Euro 2012 z perspektywy eksperta

czwartek, 5 lutego 2009

Leo, nie Kazio

Pożegna się z reprezentacją? Pożegna – prawie na pewno. Do niedawna ino chodziły o tym słuchy. Chodziły chyłkiem i nieśmiało słuchy wątłe jak u wygłodzonego szaraka, i jakby swoją wątłością zawstydzone. Teraz te słuchy urosły, przytyły i jako rzetelnie uzasadnionym prognozom już im nie wypada niepozornie dreptać, lecz raczej wozić się z pyszna limuzynami klasy executive. Choć Święta dawno za nami, wesołą nowinę bracia słuchajcie. Zgoda, niekoniecznie wesołą. Ale, bracia kibice, słuchajcie. Ten Holender to będzie latający Holender. Bo wyleci. Lato dla wielu gatunków oznacza czas wędrówek – z okolic, gdzie żar dziki i już wprost nie do wytrzymania, w strony o bardziej umiarkowanym klimacie. W strony, gdzie bujne ziele się ściele. Wyleci więc. A jeśli nawet nie wyleci, to odleci.

Jasne już, kto cieszy się z tego domniemanego odlotu jako pierwszy. To pracownicy redakcji dużych dzienników obarczeni niewdzięcznym zadaniem wymyślania tytułów. Tytułów chwytliwych, takich, które przykują uwagę internauty. I tego internauty, co mu w głowie tylko gołe cycki, piwnymi oparami zasnute (wedle klasycznej charakterystyki pewnego polityka, biegłego w najnowszych technologiach), i tego, co ma mózgowie nieodrętwiałe, a witryny takiego czy innego dziennika odwiedza na przykład wówczas, gdy akurat szef mu nie gdera nad uchem. Jak tym specom od tytułów teraz łatwo! Starczy najbanalniejszą w świecie notatkę o wyjeździe polskich piłkarzy na zgrupowanie reprezentacji zatytułować Benhakker czekał w Amsterdamie – by już być pewnym odpowiednio wysokiej liczby czytelników. „Aha, poleciał frajer do prezesa Ajaxu, ale go tam olali, bo se nawet w Polsce nie poradził” – pomyśli piwolubny cyber-erotoman, widząc taki tytuł, a nie znając treści artykułu (pomyśli tak, rozpierany oczywiście przez Schadenfreude – choć akurat słowa tego ani zna, ani rozumie). „Aha, Grzegorz zapowiedział publicznie, że zaprosi trenera na rozmowę, a teraz milczy i jak stary aparatczyk pokazuje mu, kto tu rządzi” – pomyśli przed lekturą kibic kształcony i wobec PZPN niechętny z przyczyn fundamentalnych. Gdy obaj czytelnicy dobrną do końca notatki, dowiedzą się, na kogo i dlaczego (why) czekał Leo. Otóż w Amsterdamie piłkarze lecący z Okęcia najzwyczajniej w świecie przesiedli się do innego samolotu. Tam dołączył do nich trener. Czekał więc, a jakże. Może nawet nerwowo podrapywał podbródek i nucił pod nosem „Lato wszędzie” Formacji Nieżywych Schabuff.

Tak pomyślane prasowe tytuły i tak pomyślane komunikaty czytam z niesmakiem (ja, niżej podpisany; nie wiem, jak piwożłop i kibic biurowy). Przykład pochodzi z poniedziałkowego wieczora (2 lutego 2009) i witryny www.dziennik.pl, ale nietrudno przytoczyć wiele podobnych. Mętna sytuacja cudzoziemskiego trenera, człowieka, któremu polska piłka co nieco zawdzięcza, a na którego łypią spode łba, prychają i parskają osoby – mówiąc najdelikatniej – nieco mniejszych zasług, to oczywiście sensacja w zarodku. Gdy Człowiek Roku 2007 tygodnika „Wprost”, obwoływany wciąż i wciąż, bez żadnej miary i ku jego własnemu zakłopotaniu, mężem opatrznościowym polskiej piłki, uparcie obsadzany w roli „celebryta”, po letnim turnieju osądzany bezpardonowo, odejdzie ze stanowiska, to będzie Temat. Już teraz da się ten Temat dosiąść i kawałek na nim ujechać. Już teraz da się ten Temat rozgrywać, by portalowi „podnieść słupki”, te, którymi się interesują reklamodawcy. A nad tym, że Benhakker służy jakiejś części piłkarskiego środowiska za zastępczy obiekt lęku i nienawiści – gdy tym rzeczywistym jest wrocławska prokuratura – łatwo przejść do porządku.

Powtarzam więc: brzydzi mnie barbarzyńskie, czysto komercyjne wykorzystywanie sprawy skomplikowanej i wymagającej od dziennikarza taktu. Protestuję przeciw sprowadzaniu problemów Benhakkera do poziomu plotki, do poziomu banału. Różnice kulturowe między holenderskim trenerem a „zasłużonymi działaczami”, strukturalne i instytucjonalne blokady rozwoju polskiego futbolu i zagadnienia pochodne nie zasługują bowiem na postawienie w jednym szeregu na przykład z matrymonialnymi perypetiami pewnego londyńczyka, który sobie swoje życie właśnie teraz zapragnął „uporządkować”. Pewnych rzeczy po prostu nie mówić lub robić publicznie nie wypada – co godzi się przypomnieć i londyńczykowi, i dziennikarzom.

Damian Strzeszewski w ramach Pilnujemy Euro 2012

środa, 4 lutego 2009

Rejs ku mieliźnie.

To i z nagła huknęli w instrumenty obertasa, że mróz przeszedł kości…” – pisał Władysław Reymont o muzykantach na weselu Macieja Boryny. Dobrze pisał, bo i Nobla dali. W poniedziałek wrocławska orkiestra, nieźle chyba nastrojona, ta, w której występ z drżącą trwogą wsłuchują się starzy wyjadacze od piłki kopanej, też huknęła z nagła. Huknęła nie obertasa, ale R…ssa, ober-zawodnika z Bułgarskiej, żywą legendę „Kolejorza”. Reszta się zgadza: użyto instrumentów, tych przewidzianych prawem – jak zatrzymanie, doprowadzenie na przesłuchanie – i mróz przeszedł kości. Kibiców, komentatorów. Nobla po tym nie ma, jest kac. Moralny. Rozległy jak kubatura, powiedzmy, 108 bramek.

Jeśli przy – wcale licznych – wcześniejszych zatrzymaniach nieraz błąkała się koło duszy komentatora złośliwa satysfakcja (niekoniecznie pokaźna, raczej taka, jak mały głód, który dopada nieszczęśnika w jednej z reklam o tematyce nabiałowej), to akurat poniedziałkowy epizod wywoływał raczej szczere zasmucenie. Negatywnym bohaterem dnia stał się wszak piłkarz kulturalny, ujmujący, na serio lojalny wobec swojego klubu (to się tym nielicznym pamięta nawet po zakończeniu kariery), nigdy chyba nie spudelkowiały i nie skozaczkowany (pozdrawiamy Radzia, pozdrawiamy Dodzię, pozdrawiamy Mielno), wydawałoby się wręcz – prostolinijny. Budził sympatię. Więcej: budził sympatię dla Lecha. Donośnie manifestowana więź szalikowców z „Reksiem” to była mocna rzecz.

W pierwszy poniedziałek lutego 2009 nad Bułgarską napłynęły aż dwie ponure chmury. Oprócz sensacyjnego zatrzymania (chmura większa) humor popsuł zapewne Lechitom artykuł w „Gazecie Wyborczej” (chmura mniejsza) – o dość swoiście zorganizowanych kibicach, o ich „ustawkach”, „haraczach” ściąganych od kibiców przy okazji meczów wyjazdowych i innych osobliwościach. Nazajutrz dobiła chmura trzecia – policja aresztowała Waldemara K., innego piłkarza Lecha. Ktoś będzie musiał solidnie popracować nad wizerunkiem klubu. Ktoś będzie musiał zadbać o to, by Europejczycy szukający online informacji o jednej z aren turnieju 2012 nie natrafili na doniesienia brzmiące z azjatycka. I by nadwiślanom Poznań kojarzył się jedynie z gospodarnością dobrze pojętą. Piszę to mniej więcej bezinteresownie – jako kibic na dobre i złe drugoligowego OKS Startu, ale i jako człek w popularnej piłkarskiej grze komputerowej zazwyczaj grający „Kolejorzem”.

Wielu pewnie osądzi „Reksia” wyrozumiale, ze względu na wspomniane wyżej przymioty. Byłoby jednak dobrze w sposób trzeźwy i surowy wyciągnąć z tej lekcji naukę. Byłoby dobrze przy tej zawstydzającej okazji uzmysłowić sobie, jak dramatycznie skorodowała polski futbol logika piłkarskiego pokera. Jak dramatycznie, skoro niechlubną rolę przyszło odegrać nawet komuś takiemu jak Piotr R. Przy zachowaniu wszelkich proporcji, podkreślam mocno: przy zachowaniu wszelkich proporcji, przypadek poznański kojarzy się ze skandalami lustracyjnymi. Pamiętamy przecież: jedną z dotkliwszych satyr na peerelowską stagnację, film „Rejs”, wyreżyserował Marek Piwowski, w dokumentach esbeckich występujący pod nieco inną nazwą własną. Nawet on… Skandale miewają siłę uzdrawiającą. Wystarczy czasem, by odpowiednio mocno wstrząsnęły świadkami.

Damian Strzeszewski w ramach projektu Pilnujemy Euro 2012

wtorek, 3 lutego 2009

Budżet Euro 2008 w liczbach...UEFA.

Za Nami Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej na boiskach Chorwacji. Wielokrotnie wskazywano na nowe hale wybudowane na tą imprezę.

Podawano, że koszt całej imprezy wyniósł 1,5 miliarda złotych.

My nadal nie wiemy ile będzie kosztowała nas całościowo impreza Euro 2012.

W Polsce w "budżecie" Euro 2012 są (były?) autostrady, stadiony, hotele itp.


Wiemy natomiast ile zarobiła UEFA na Euro 2008. Poniżej dwa wycinki z "UEFA EURO 2008TM review":

Budżet Euro 2008 to 1,3 miliarda Euro, (Euro 2004 to było 852 miliony Euro),
Zyska wystarczy kliknąć, aby zobaczyć ;). W każdym razie 60% budżetu stanowiła sprzedaż praw telewizyjnych. Euro w piłce nożnej to 3 medialna sportowa impreza na świecie.













Na koniec (Internet statistics) i mimo nieobecności na Euro 2008 najliczniejsi w internecie byli mieszkańcy Wielkiej Brytanii( nie grała wszak Walia, Szkocja, Irlandia Płn. i w sama w końcu Anglia). Ciekawostką jest wysoka 3 pozycja mieszkańców...Kanady ?.

• 105 million internet users have visited www.euro2008.com since its launch in February 2008. In June alone, over 62 million people from 200 countries visited the site. The highest number on a single day was 4.9 million.
• A total of 1.3 billion page views were registered.
• The countries with the most users were Great Britain (15% of all users), Germany (8%), Canada (6%) and Finland (3%).
• Of the ten languages available on the website, demand for English was by far the highest
(73%).

poniedziałek, 2 lutego 2009

Bogdan Wenta w 15 sekund dla kibiców ;)



Tuż po przylocie z Chorwacji : trener srebrnej i brązowej drużyny MŚ w 15 sekund dla kibiców ;).
Jeszcze raz serdecznie DZIĘKUJEMY !!!

Pilnujemy także Super Bowl XLIII

Ekipa Pilnujemy Euro 2012 przygląda się nie tylko piłkarskim wydarzeniom sportowym. Wczoraj w nocy miał miejsce jeden z najważniejszych odbywających się corocznie sportowych spektakli na świecie, finał rozgrywek ligi futbolu amerykańskiego NFL – krótko mówiąc Super Bowl. Mecz był niezwykle zacięty, emocje sięgały zenitu do ostatnich sekund co zagwarantowało doskonałą zabawę oglądającym i mimo późnej pory nie pozwoliło zasnąć. W tegorocznym (oznaczonym numerem XLIII) Super Bowl tryumfowała ekipa Pittsburgh Steelers, pokonując Arizona Cardinals 27:23. MVP został wybrany Santonio Holmes, którego doskonałe odbiory podań Bena Roetlihsbergera w ostatnich minutach meczu zapewniły ekipie z Pittsburgha zwycięstwo. Futbol amerykański jest co prawda w Polsce wciąż postrzegany jako sport dość egzotyczny, ale widać jak jego popularność wyraźnie rośnie. Mamy dynamicznie rozwijającą się ligę, niektóre stacje telewizyjne pokazują transmisje meczów zza oceanu, a dostęp do sprzętu jest coraz łatwiejszy. Warto się futbolem amerykańskim zainteresować – choćby dla takich spektakli jakim było XLIII Super Bowl. Kolejne – już za rok!



Maciej Rybicki – koordynator Pilnujemy euro 2012 we Wrocławiu



Zdjęcie: nfl.com

Pilnujemy Euro 2012 wita Bogdana Wentę i brązową drużynę.

Jedziemy na Lotnisko: Tomasz Wróblewski i Aleksander Z. Zioło.
Mamy nadzieję, że uda się Nam przygotować ciekawą relację z powitania piłkarzy ręcznych, ale także przepytać kibiców.

Byliśmy ;)

niedziela, 1 lutego 2009

Mamy brązowy medal. Niech żyje Bogdan Wenta i Jego drużyna.

Wspaniała gra Bartłomieja Jaszki i Karola Bieleckiego, niezawodny Sławomir Szmal i całej ekipy. Cały mecz twardo w obronie i mamy medal. Były chwile trwogi w pierwszej i drugiej polowie, ale zakończyło się wspaniale.

Ogromne emocja i można już z całą pewnością powiedzieć, że to niemal najlepsza drużyna w sportach zespołowych. Po drużynie siatkarskiej śp. Huberta Wagnera( złoty medal olimpijski i jedyny złoty medal drużynowy mistrzostw świata), po drużynie piłkarskiej śp. Kazimierza Górskiego( złoty i srebrny medal olimpijski, a także brązowy mistrzostw świata) mamy wspaniałą drużynę w piłce ręcznej, która mam nadzieję nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa - drużynę Bogdana Wenty.

Dziękujemy i trzymamy kciuki. Pozdrawiamy także p. Grzegorza Tkaczyka.

Zespół Projektu Społecznego 2012

Odwiedzamy teren budowy stadionu we Wrocławiu



Już po zakończeniu prac przygotowawczych, a przed rozpoczęciem właściwej budowy stadionu we Wrocławiu odwiedziliśmy działkę na której powstanie ten obiekt. Na razie zbyt wiele tam do oglądania nie ma, lecz mamy nadzieję, że stan ten szybko się zmieni.

Maciej Rybicki - koordynator Pilnujemy Euro 2012 we Wrocławiu