niedziela, 19 października 2008

Kawa (bez papierosów), czyli radiowych wspomnień czar. Projekt Euro 2012 w Radiu Euro.

Od jakiegoś czasu, gdy wjeżdżamy na parking przed budynkiem Polskiego Radia przy al. Niepodległości w Warszawie, nikt nas nie pyta o to, czego i od kogo chcemy. Wiedzą, że tych dwoje w srebrnym szerszeniu zwanym pieszczotliwie Psitą, z czeluści którego wydobywa się grzmiący bit któregoś z przebojów 50 Centa, to my, załoga Projektu Społecznego Euro 2012 – Ola Gołdys i Wojtek Fenrich. Wiedzą i nie pytają, czy może jednak nie wiedzą, ale boją się pytać? Nieważne… Ważne, że żadne pytanie nie pada. Na zadawanie pytań przyjdzie jeszcze czas.

Przychodzi on stosunkowo szybko, gdyż temu, kto na co dzień w budynku Polskiego Radia nie bywa, niekończące się korytarze i ich zdradliwe skrzyżowania nie ułatwiają odnalezienia tego, czego się akurat szuka. Pytać trzeba od razu: podjęcie już na samym początku złej decyzji w fundamentalnej kwestii tego, czy pójść w lewo, czy w prawo, może się bowiem skończyć katastrofą (lub otwarciem ognia przez pana w czarnym uniformie Straży Radiowej). To zaś uczy pokory.

Jako jednostki programowo nieskore do korzenia się przed kimkolwiek, skazani jesteśmy jednak na wieczną tułaczkę po bezkresie radiowego kosmosu. Tak, jesteśmy jak „Niezwyciężony”, krążownik drugiej klasy, największa jednostka jaką dysponowała baza w konstelacji Liry: idziemy fotonowym ciągiem przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru. No, chyba, że akurat zaopiekują się nami „Oni” i wskażą nam drogę do radiowej kawiarni (akceptowalne Cappucino za 4.50 PLN, do tego dwa rodzaje szarlotki, z których polecamy tę okrągłą, krojoną w trójkąciki) lub stołówki (szeroki wybór zup, do tego przyzwoity gulasz i zestaw soków), które na jakiś czas staną się naszym logistycznym centrum.

„Oni” to dziennikarze Polskiego Radia Euro - Piotr Apel i Romuald Wójcik. Piotrek to maharadża intencjonalności i diuk konceptualizacji, czyli wydawca "Raportu 2012", pierwszej codziennej audycji radiowej w całości poświęconej przygotowaniom do polsko-ukraińskiego Euro. Romek to z kolei charyzmatyczny frontman - głos, twarz i cięta riposta programu. Wspólnie z nimi od niedawna przygotowujemy jego jedno wydanie w miesiącu.

Swój debiut mieliśmy w ostatni piątek, 17 października. W studiu zaszczycił nas swoją obecnością pan Szymon Sławiński, dyrektor Polskiego Radia Euro, który po przedstawieniu przez Olę idei Projektu Społecznego Pilnujemy Euro 2012, w kilku słowach zarysował plan współpracy między Rozgłośnią a naszą inicjatywą. Nie minęło kilka minut, a współpraca ta zaczęła przynosić wymierne rezultaty.
Tematem pierwszego programu uczyniliśmy kwestię obecności kobiet na trybunach stadionów piłkarskich. Chcieliśmy odpowiedzieć na pytanie, czy panie interesują się piłką nożną, a jeśli tak, to w jaki sposób zainteresowanie to się przejawia. Przygotowany przez reportera "Raportu 2012" felieton od razu podniósł nam poziom adrenaliny. Nasze feminizujące umysły w żaden sposób nie mogły zaakceptować płynącego zeń przesłania: kobiety na stadiony - owszem, ale jedynie jako dodatek, przynajmniej dopóki te słabe i półmózgie stworzenia nie nauczą się kibicować w jedynie słuszny, tj. męski sposób.

Musieliśmy zaoponować. Kobiety nie tylko mogą interesować się piłką nożną, ale po prostu się nią interesują i czynią to nie czekając na pozwolenie facetów. Nie znaczy to jednak, że muszą interesować się nią w taki sam sposób, w jaki czynią to mężczyźni. O ile dla panów liczy się przede wszystkim wynik spotkania oraz jego regulaminowe i techniczne niuanse (Był faul, czy nie było? Mógł sięgnąć tę piłkę, czy nie mógł? Był spalony, czy może sędzia nie przeszedł ostatnio stosownych badań lekarskich?), panie na stadion przyciągnąć może niecodzienna atmosfera widowiska, wysoki komfort kibicowania oraz możliwość zabrania ze sobą osób towarzyszących.
I to w zasadzie wszystko, co udało nam się powiedzieć. Czas w radiowym studiu mija bardzo, bardzo szybko i nim człowiek zdąży rozgrzać „paszczę”, jest już w zasadzie... hmmm... „po zawodach”.

Nie zdążyliśmy więc powiedzieć ani o wymiernych, finansowych korzyściach jakie płynąć mogą ze zwiększenia liczby kobiet na stadionach (a są to korzyści niemałe: kobiety decydują w końcu o 85% wydatków gospodarstw domowych i chętniej od mężczyzn kupują piłkarskie gadżety, takie jak czapeczki czy koszulki, o ile oczywiście akurat uda im się znaleźć coś we właściwym fasonie i rozmiarze), ani o wpływie kobiet na ogólną kulturę kibicowania (być może niejeden mężczyzna zachowałby dla siebie uwagi na temat PZPN-u czy sposobu prowadzenia się matek kibiców drużyny przeciwnej, gdyby w pobliżu znajdowała się jego własna córka). Nie opowiedzieliśmy również fascynującej historii Iranek, które walczą o możliwość oglądania meczów piłkarskich.
Lecz nic to: powszechnie wiadomo, że jesteśmy świetni, a będziemy jeszcze lepsi.
Do usłyszenia!

Wojciech Fenrich. Współpraca Aleksandra Gołdys.

Zainteresowanym barwą naszych głosów polecamy Polskie Radio Euro

Brak komentarzy: