piątek, 31 października 2008

Plan wykonano…?

Upłynął już dzień, na który czekała prawie cała Polska. Dzień, w którym odbyło się Sprawozdawczo-Wyborcze Walne Zgromadzenie PZPN… „Hurra!” wypadałoby zakrzyknąć „Stare odeszło, nadeszło nowe!”… ale jednak jakoś krzyczeć się nie chce.

Oczywiście ci, którzy spędzili wyborczy czwartek śledząc relacje z warszawskiego Sheratona niedosytu czuć nie powinni. Działo się całkiem sporo: czasem było ostro, czasem śmiesznie („Dokonano gwałtu na samorządności pozarządowego stowarzyszenia. Najbardziej odrażające jest to, że dokonano tego gwałtu na dziewięćdziesięcioletnim staruszku”) , a czasem wręcz rodzinnie. Nie udaje mi się jednak pozbyć przytłaczającego uczucia, jakby w pewnym momencie miał ktoś wejść na mównicę i zakomunikować komuś innemu, że „plan wykonano”. Oczywiście wśród braw, pochwalnych okrzyków, uścisków dłoni i gratulacji „na misia”.

Ten, kto spodziewał się po wyborach jakiegoś innego wyniku niż przytłaczające zwycięstwo Grzegorza Laty musiał albo mieć marne pojęcie o relacjach w PZPN, albo być niepoprawnym optymistą. Taki wynik można było spokojnie typować już na wiele miesięcy wstecz. Jedyną niewiadomą był pełen skład Zarządu PZPN. Dla zainteresowanych przytoczę go w tym miejscu: prezes - Grzegorz Lato; wiceprezes ds. organizacyjno-finansowych - Rudolf Bugdoł; wiceprezes ds. szkoleniowych - Antoni Piechniczek; wiceprezes ds. zagranicznych - Adam Olkowicz; wiceprezes ds. piłkarstwa amatorskiego - Jan Bednarek, wiceprezes ds. piłkarstwa profesjonalnego - Janusz Matusiak;

Jacek Masiota (na wniosek klubów Ekstraklasy);
Ryszard Adamus (na wniosek klubów 1. ligi);

Kazimierz Greń; Henryk Klocek; Stefan Antkowiak; Ireneusz Serwotka; Zdzisław Drobniewski; Witold Dawidowski; Stefan Majewski; Mirosław Malinowski; Zbigniew Lach; Edward Potok.

Na omawianie poszczególnych nazwisk nie ma w tym momencie czasu, ani miejsca – warto jednak zauważyć pewną rzecz: Otóż wybory do Zarządu wyraźnie pokazały, że polską piłką rządzi tzw. "teren" , a profesjonalne kluby do powiedzenia mają zgoła niewiele – najlepszym tego świadectwem było odrzucenie kandydatur na wiceprezesów przedstawionych przez kluby właśnie. Żeby obserwatorzy „reform” w PZPN nie byli jednak w zbyt wielkim szoku wywołanym gwałtownością przemian w Związku, profilaktycznie pozostawiano na stanowisku dotychczasowego sekretarza generalnego Zdzisława Kręcinę (lub, w zależności od chwilowych okoliczności Zdzisława K. – nigdy nie wiadomo czy i kiedy ponownie „starci on nazwisko”). Miał on najbardziej merytoryczne i zaangażowaneprzemówienie w dniu wyborczym - co trzeba przyznać.

Tyle sprawozdawstwa. Teraz wypadałoby się trochę zastanowić cóż „zmiany” w PZPN oznaczają. Wiadomo więc, że „zmiany” w schematach funkcjonowania samej piłkarskiej centrali będą głównie symboliczne. Trzeba postawić pytanie czy zmieni się radykalnie sytuacja trenera Beenhakkera. Od wielu lat Grzegorz Lato, wraz z innym członkiem Zarządu, trenerem Piechniczkiem należą do forpoczty zwolenników tworu zwanego Polską Myślą Szkoleniową. Pamiętając też o tym, ze Lato holenderskiego selekcjonera naszej kadry nie znosi także na gruncie osobistym, trudno wróżyć temu drugiemu komfortowe warunki pracy. Zwłaszcza, że Grzegorz Lato ma też coś do udowodnienia dziennikarzom, którzy optowali za zagranicznym trenerem (ile osób pamięta jak po nominacji Beenhakkera obecny pan prezes PZPN krzyczał w stronę zgromadzonych dziennikarzy.........?)

Jakiekolwiek potknięcia Holendra mogą skutkować nagłym zwolnieniem i objęciem ławki trenerskiej przez np. Stefana Majewskiego (tak, Członka Zarządu PZPN, i tak, tego samego, który będąc zwany „doktorem” pozbył się z Cracovii wszystkich z grubsza kreatywnych piłkarzy spuszczając ją na ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy).

Cóż jeszcze oznacza taki wybór? Michał Listkiewicz może się pożegnać że wymarzonym stanowiskiem pełnomocnika UEFA ds. Euro 2012 ?. Władze europejskiej i światowej piłki wyraźnie życzyły sobie obsadzenia ważnych stanowisk w naszym futbolu przez ludzi akceptowanych przez polski Rząd. Takie oczekiwania zresztą zostały wyraźnie wyrażone przez delegata UEFA na Zjazd PZPN, pana Surkisa. Oczywiście działacze odebrali to jako zamach na ich samorządność i na przekór wszystkim (FIFA, UEFA, Rządowi, opinii publicznej, zdrowemu rozsądkowi itp… ) zrobili to co mieli w planie, czyli wybrali pana Latę.

Stanowisko z ramienia UEFA dostanie więc pewnie Boniek, jako nie tylko posiadający dobre kontakty i akceptowany przez opinię publiczną (pomijając już fakt osobistych relacji z szefem UEFA Michelem Platinim), ale chyba przede wszystkim jako swoisty karcący klaps dla „niepokornych” polskich działaczy. Wydaje się także, że wielce prawdopodobne będzie dalsze redukowanie do inicjałów nazwisk wielu prominentnych osób związanych z polską piłką. Elekcja Grzegorza Laty to bowiem także swoisty policzek dla władz. Dla nich zaś, jedyną możliwą reakcją jest intensyfikacja działań prokuratury, CBA i Policji. Możemy się więc spodziewać w najbliższym czasie kilku spektakularnych zatrzymań. A cóż oznacza taka a nie inna sytuacja w PZPN dla organizacji Euro 2012? Na pewno to, że pan Grzegorz Lato musi się sporo nauczyć.

Wczorajsze faux pas polegające na sugerowaniu, że wobec problemów organizacyjnych na Ukrainie Polska może zorganizować turniej z Niemcami, stanowi tego znamienny przykład. Należy to bowiem powiedzieć jasno i wyraźnie – nie ma takiej możliwości. Polska i Ukraina aplikowały o organizację Mistrzostw Europy 2012 razem – i tylko razem taki turniej mogą zorganizować.

Na koniec, żeby było zabawniej, warto jeszcze wspomnieć o tym, że być może wybory w PZPN zostaną unieważnione, a cyrk wyborczy zacznie się od nowa. Właściwie nie powinno zaskoczeniem dla nikogo, że skutkiem bałaganu prawnego ktoś (jak np. pan Cacek – właściciel Widzewa, delegat Cracovii [sic!]) może podważać ważność wyborów.
Szczególnie w sytuacji, gdy jest to ktoś związany z przegranym Zbigniewem Bońkiem. Pytanie tylko czy warto jeszcze grzebać w „betonowym bagnie”? Może warto poczekać na to jak będzie działać nowy prezes (albo jego współpracownicy, bo sam z pewnością zdziała niewiele). Wiadomo jednak jedno: jakoś tak się składa, że zawsze po lecie przychodzi jesień. Miejmy nadzieję, że tym razem Lato nie oznacza nadejścia rychłej jesieni dla polskiej piłki.


Maciej Rybicki – koordynator Pilnujemy Euro 2012 we Wrocławiu

Brak komentarzy: