Stadion Narodowy jest już niemal na ukończeniu. Gigantyczna bryła, która zdaniem twórców ma przypominać wiklinowy koszyk, nie tylko wypełniła miejsce po Stadionie Dziesięciolecia, ale opanowała cały krajobraz prawobrzeżnej Warszawy. To największy, najbardziej przytłaczający obiekt po tej stronie Wisły. Wyrasta ponad wszystko inne, detronizując wieże kościoła św. Floriana. Dawny symbol Pragi, Jarmark Europa, błyskawicznie odchodzi w niepamięć.
Na lewym brzegu Wisły ciągle króluje Pałac Kultury, na prawym Stadion Narodowy wyłania się jako nowa dominanta krajobrazu Warszawy. Boję się, że powtarza on podobne błędy co „dar Stalina“. Przyćmiewa wszystko w swoim sąsiedztwie. Pomimo tego, że jest położony w samym sercu miasta, nie wtapia się w jego tkankę – pozostaje ciałem obcym. Odgrodzony od Parku Skaryszewskiego i Saskiej Kępy ruchliwymi drogami, jest również zamknięty na Wisłę. Na północ rozpościerają się i przez najbliższe lata będą się rozpościerać dzikie pola. Skala Stadionu Narodowego (jak większości podobnych budynków) jest w pewnym sensie „nieludzka”, a w tym wypadku wrażenie to dodatkowo potęguje specyficzna lokalizacja.
Trzeba zadać sobie pytanie o to, co chcieliśmy pokazać jego budową? Wydaje się, że jest to przede wszystkim forma leczenia kompleksów naszej klasy politycznej. Z potrzebami miasta, a przede wszystkim Pragi, ma to niewiele wspólnego. Konstrukcja ta jest bardziej popisem technologicznym i znakiem sukcesu cywilizacyjnego Polski, niż tworem, który może rozpędzić rozwój Warszawy i jej społeczności. Pomijam już fakt, że niedaleko powstał za miejskie pieniądze prywatny stadion ITI, i że żadna miejska drużyna piłki nożnej nie zamierza na Narodowym rozgrywać swoich meczy. W przeciwieństwie do Pałacu Kultury, Stadion będzie przez większość czasu stał pusty. Będzie odżywał tylko od święta i gromadził jedynie wyselekcjonowaną grupę warszawiaków. Oznacza to, że Stadion Narodowy będzie prawdopodobnie przynosił straty i małym pocieszeniem powinno być, że długi będą obciążać skarb państwa, a nie budżet Warszawy.
Stadion powstaje – tak jak PKiN – w pogardzie dla swojego otoczenia. Razem z budową nie zostanie zagospodarowane jego sąsiedztwo. Dzisiaj wiemy, że Stadion City pozostanie miastem tylko na papierze. Znając polską skłonność do prowizorki, wiatr będzie tam hulał przez następną dekadę. Miałem nadzieję, że hasło „zdążyć na EURO“, rzucone przez media i polityków z prawdziwie stachanowskim zapałem, przełoży się na poprawę jakości i dostępności usług komunalnych. W wielu miejscach na świecie inwestycje sportowe służyły jako pretekst do rewitalizacji zaniedbanych dzielnic. W Warszawie ledwie kilometr od tej ponad miliardowej inwestycji, na Kamionku czy Szmulkach, walą się najstarsze warszawskie kamienice, w mieszkaniach często nie ma centralnego ogrzewania, a fakt posiadania własnej łazienki nie jest wcale oczywisty (co piąte mieszkanie na Pradze Północ nie ma łazienki – Panorama Dzielnic 2008).
Decyzja o budowie Stadionu Narodowego została podjęta ponad głowami mieszkańców Pragi. Zlikwidowano Jarmark Europa, który dawał warszawiakom znacznie więcej, niż tylko tanie zakupy. To była prawdziwa szkoła wielokulturowości i tolerancji. Moda na wietnamskie zupy Pho, która dotarła do nas ze Stadionu Dziesięciolecia, czy widok spacerujących mieszanych afrykańsko-polskich małżeństw w Parku Skaryszewskim były tego widocznych przejawem.
Co dostaniemy w zamian? Nowy symbol Warszawy, który będzie ładnie wyglądać na pocztówkach i w spotach reklamowych miasta. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to symboliczny gwałt na przestrzeni miasta. Centrum Warszawy rozpada się na tego typu symbole tworzących archipelag udzielnych pseudomiejskich księstw: Złote Tarasy, Pałac Kultury, Arkadia, Stadion Narodowy czy centrum handlowo-biurowe, które powstaje na Placu Unii, wysysają ludzi z ulic, zwiększają ruch samochodowy i dobijają drobny handel. To właśnie ten miejski postmodernizm jest dzisiaj „najlepszą“ wizytówką Warszawy.
* Jan Śpiewak, Kultura Liberalna
czwartek, 30 grudnia 2010
Wizytówka Warszawy. Kilka słów o Stadionie Narodowym
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz